sobota, 13 października 2012

ROZDZIAŁ 7



Życie rozwija się codziennie, w każdym miejscu, w każdej godzinie, minucie, sekundzie. Czały czas. Wszędzie.
W naturze.
Rozwiją się rośliny. Rozwijają się zwierzęta. Atomy łącza się ze saobą i rozdzielają. Rozwijają się, bo tworzą związki chemiczne. Rozwijają się ludzie umysły, gdy uczymy się nowych rzeczy. ROzwijają się mięśnie. Rozwija się styl. Mamy coraz więcej pomysłów. Na nowe kreacje, nowe marzyny. WIęc rozwija się moda i technologia. Wymyślamy coraz to nowe modele telefonów, komputerów, przyrządów kuchennych. Nowe telewizory, kamery, aparaty. Dodajemy nowe funkcje i wszystko ulepszamy - rozwijamy. Sprawiamy, że jest lepsze od poprzedniego. Nowa wymowa, nowe słowa, nowe charaktery.
Zmieniamy się, rozwijamy, ale czy na lepsze?
Wedug pwenej blondynki, nie. Jej miłość nie rozwinęła się na lepszą. Rozwnięła się za szybko. I dziecko w jej brzuchu też rozwinęło się za szybko. Zaczęło się rozwijać za wcześnie. Albo to ona sama rozwijała się za wokno. Ale miała dopiero czternaście lat...
Spojrzała na swojego chłopaka, któremu przed chwilą powiedziała, że jest w ciąży.
ZNajdowali się w jej pokoju. Sami. Kate przed chwilą wyszła, aby mogli załatwoć to w 'cztery oczy'. Oprócz nich w domu znajdował się tylko Jake. Lecz starała się myśleć, że są tylko we dwoje na całej kuli ziemskiej. Że oprócz nich nikogo innego nie ma.
Nikogo.
Tylko oni. We dwoje. CHłopak i dziewczyna. Nikt więcej.
Ale to nie była prawda. Bo Jenn wpadła. Po tylu nocach, tylku chłopakach... Z jednym się nie zabezpieczyła. I teraz nosiła w sobie 'konsekwencje' tego czynu.
Stanęła na przeciwko niego i po prostu mu to powiedziała.
Jestem w ciąży, powiedziła i usiadła na łóżku. A on tylko stał chwilę bez ruchu, po czym wziął głęboki wdech, a po chwili wypuścił powietrze. Usiadł na fotelu i podrapał się po głowie. Wydawał się zupedłnie nie przejęty. A to było dziwne. Powinien albo zacząć się cieszyć, albo krzyczeć. Ale on niec nie powiedział. Minę miał naturalną. Jakby spał. Albo też jakby został samemu na tym świecie i nie musiał nic pokazywać,  czuć. I mieć 'martwą' minę.
Albo ta wiadomość do niego nie dotarła. Zatrzymała się między 'siostra mojego kumpla', a 'uprawiałem z nią seks'. Może nie widzi tego, nie czuje, nie słyszy, że właśnie został ojcem, jeszcze nienarodzonego dzicka.
Patrzył się na nią wzrokiem pustym, jak patrzy się na cos najprostszego na świecie. Na niebo, bo widać je codziennie. Na zatłoczone ulice, gdzie codziennie odbywa się ten sam schemat. Ludzie biegą, śpieszą sie, krzyczą, denerwują... Ale nie ma w tym niczego nadzwyczajnego.
Tak samo patrzył na nią w tej chwili. Jakby jej nie znał. Jakby była obcą osoba, która przechodzi obok na ulicy.
Ale nie była nią. Była jego dziewczyną. Znali się od dawna. I spedzili razem całe wakacje. Byli w Rio. I tam przezyli swój pierwszy raz, którego ona nie paięta. Ale wie, że na pewno było cudownie. Musiało być.
A teraz otarła kolejną łzę, która wypłynęła z jej oka i zamrugała kilkakrotnie, próbójąc odpedzić następne.
-I co, Justin? - Zapytała tonem lodowatym, bo tylko na taki było ją teraz stać. - Co zrobisz?
Brunet zamrugał, jakby się zamyślił i spojrzał jej w oczy. W oczy, które składały się z e wszystkich kolorów, ale teraz wygladały na niebieskie. Błękitne, jak morze.
-A co mam zrobić?
-To twoje dziecko. - Odpowiedziałą już trochę mienj spokojnie.
-Nie przyznam się do niego. To zniszyczyłoby mi kariere!
To zamknęło usta dziewczynie. Jego kariera była wazniejsza od niej? Była dla niego tylko zabawką?
-Co takiego? Zostawisz mnie z tym samą?
-Nie wiem.
-Wyjdź stąd. - Rozkazała.
-Jenny, zrozum mnie, że nie wiem, co mam zrobić. To...
-Wyjdź!
Odwróciła się do niego plecami i zasłoniła oczy dłońmi. Ale nie chciała płakać. Za duzo łez juz wylała.
-Jen, prosze cię. Mam dopiero siedemnaście lat, co ja zrobię z dzieckiem?
-Justin! - wrzasnęła, ale nie przejmowała się, że Jake wejdzie do pokoju. Przyzwycził się juz do jej krzyków i na nie nie reagował. - A co ja mam powiedzieć? Ja mam czternaście lat! Jestem jeszcze młodsza niż ty i nie moge zrezygnować z bycia mamą! Jedyne co mogę zrobić to urodzić to dziecko, albo...
-Nie... Jen, proszę cię, nie poddawaj się aborcji... Nie zabijaj go.
 Podszedł do niej i złapał ją za rękę. Miała zimne dłonie. A on je ogrzewał. Ogrzewał jej ciało, gdy leżał przy niej, gdy przytulał ją do siebie. Całował jej policzki, szyję, usta... Chciał być jak najbliżej jej, aby już nie płakała.
Ale będzie płakać. Nie umiał jej od tego uchronić. Bo ne iedział, co zrobić z tym dzieckiem. Ma się do niego publicznie przyznać? Straci fanów. Dziewczyną nie spodoba się fakt, że uprawiał seks, z taką dziewczyną. Z czternastolatką. Nie spodobałoby im się, gdyby dowiedziały się, że z nią chodzi. Tak jak to było z Seleną. Ale to już przeszłość.
Choć...Czy Jennifer nie przypominała Seleny? Była otwarta w kontaktach z chłopakami... Nawet bardzo. Tak jak Sel. Miała wielu chłopaków, tak jak Sel. Lubiła żądzić...
Nie. Jenny nie jest jak Selena. Jest lepsza. Nie jest zepsuta, tylko taką udawała. A on musi odnaleźć tą dziewczynę. Tą skromną i wstydliwą. Tą która nie udaje. Ale najpierw musi zająć się dzieckiem.
-Skarbie... - Zaczął gdy leżeli przytuleni do siebie na jej łózku. - Msze już iść. Mam spotkanie z menagerem... A wiesz, Scoot nie lubi czekać. -Uśmiechnął się i pocałował ją w czoło.  - Wrócę... późno.
Gdy otwierał drzwi usłyszał jeszcze szpt dziewczyny:
-Co zrobisz?
A on po chwili namysłu odpowiedział:
-Nie zostawię cię z tym samej... Nie płacz już.

JUSTIN BIEBER

Załozył skórzaną kórtke i wyszedł z domu. Mimo, że było lato, to wieczorami nie było ciepło. Odpalił swojjego Range Rovera i wyjechał na ulicę. Jechał w stronę centrum miasta. Nie było ono zbytnio kolorowe, ale pusto na ulicach nie było. Staną na parkingu jednej z najdroższych restauracji i wszedł do środka.
-Rezerwacja na nazwisko Moor. - Powiedział do kelnerki, o długich ciemych blond włosach i wymuszonym uśmiechu.
I nie mógł podać prawdziwego nazwiska, byłoby za wiele krzyku. Ustalił ze Scootem, że ma się podpisywać jako Dylan Moor. Jest jeszcze problem z wyglądem... Ale nie mógł codziennie chodzić do charakteryzatorki, aby zmieniała jego twarz. Poza tym... w większości był Justinem, a nie Dylanem.
Usiadł przy stoliku i zdziwił się, że przygotowane są trzy nakrycia. 'Czyżby Scooter postanowił zaprosić kogoś jeszcze?'. Czekając na swojego towarzysza (;p) zaczął myśleć o Jenn. CO miał zrobić z tą ciążą? Wiedział, że nie może jej tak zostawić, bo Jen jest zdolna zrobić sobie krzywdę. Musiał zaopiekować się tym dzieckiem, ale jego kariera... Nie chciał stracić fanów. A jak miałby ich zatrzymać, gdy dowiedzą się, że wcale nie jest takim grzecznym chłopcem? Jego rozmyślenia przerwał damski głos.
Głos, który duzo razy słyszał...
Wstał i podniusł wzrok znad stolika.
Zobaczył dziewczynę w pieknej czerwonej sukience, z białą torebką i tego samego koloru szpilkach. Miała jasną cerę, oczy podkreślone eyelinerem, a usta czerwoną szminką. Czarne włosy spięła w luźnego, ale eleganckiego koka.
Selena.
Spojrzał na postać stojąca obok niej.
Scooter. W szarym garniturze.
-Co ona tu robi? - Szorstkim głosem zapytał nastolatek. - I dlaczego się tak wystroiliście?
Policzki szatynki nabrały rumieńca.
-Musimy obmówić pare spraw. Możemy usiąść? - Zapytał mężczyzna i odsunął krzesło dziewczynie.
Bieber szybko usiadł i patrzym obwiniającym wzrokiem na swojego menagera.
-Co zamawiasz? - Zapytał Justina.
-Nie jestem głodny.
-Selena?
-Ja poproszę... Sałatkę z kurczakiem.
Zamówili swoje dania, zjedli je i zaczeli powazniejsze tematy.
-Justin... Zaprosiłem Selenę, poniewż musisie sie pogodzić. Ta sytuacja psuje wizerunek nie tylko tobie, ale też Selenie. Musimy to zakończyć, a wy musicie znów byc parą.
-Nie będę chodził z tą dziwką. - Warknął odważnie patrząc w oczy Seleny.
-Justin, nie odzywaj się tak do Sel. Yh... Pójdę do toalety, a wy w tym czasie się dogadajcie.
-Sam nie jesteś lepszy. -Żuchnęła się. - Słyszałam, że byłeś na wakacjach z siostrą najlepszego przyjaciela, co dobra jest w łóżku, jako pocieszenie?
-Nie jest pocieszeniem Sel. Nie twoja sprawa. - Nachylił się nad stolikiem zbliżając sie do brązowookiej.
-A tak w ogóle, to ile ona ma lat? Dwanaście? Pf...
-Czternaście, ale jest dużo dojrzalsza od ciebie.
-Tak.... Puszczjąc sie na prawo i lewo, Justin. Ona jest nikim. Tylko psuje ci wizerunek. Zaraz wymyśli coś, aby wyciągnąć od ciebie pieniądze. Myślisz, że na czym jej zależy? Na twojej miłości? Takie dziewczyny chcą tylko pieniędzy, skarbie.
-Tak jak ty?
-Ja chociaż uczciwie o nie walczę, kotek. A nie wymyślam kłamstw jak ona. Serio uwierzyłeś, że cię kocha? Kiedy pierwszy raz ze sobą spaliście? Jest już w ciąży?
-Co? -Zapytał ciszej Jus.
-Już ci o tym powiedziała? A to dobre! Myślałam, ze poczeka chociaż do września, a tu... Haha. - Zaśmiała się. - A ty jej uwierzyłeś? Just, ona chce tylko pieniędzy i sławy...

'Tylko pieniędzy i sławy' Te słowa brzęczały w głowie chłopaka. 'Jeśli to prawda...' Myślał. 'Jesli Jenny zależy tylko na pieniądzach? Tak bardzo chce, abym przyznał się do tego dziecka... A jeśli je po prostu wymyśliła, a potem powie, że poroniła? Musze to sprawdzić. '

Wszedł do domu pewnym krokiem, odwiesił kurtkę i wbiegł po schodach, skecił w lewo i otworzył drugie drzwi po prawej. Jen słodko spała. Patrzył na nią chwilę i starał się uspokoić.
Jennifer Cordelia Verne. Co o niej wiem? Pochodzi z bogatej rodziny, jej brat jest moim kumplem. Ma brązowe włosy i oczy o nieznanym koloże. Dość niska, chodzi na płaskich podeszwach. Zamknięta w sobie i wstydliwa. Ubiera się skromnie i nie zwraca na siebie uwagi. Nie rozmawia z chłopakami, pisze pamiętnik, nie ma chłopaka...
Stop. Jenny już taka nie jest i ja o tym wiem. Nie ma brązowych włosów, tylko jasny blond. Jest wysoka - wyrosła - chodzi w obcasach, najczęściej w szpilkach. Jest otwarta i odważna. Seksowna. Ubiera się wyzywająco i zwraca na sibie dużo uwagi. Przepsała się z około połową miasta. Pamiętnika nie pisze od dawna...
A teraz ja jestem jej chłopakiem. I mam zostać ojcem jej dzicka. O ile ono istnieje.
Ale Jenny taka nie jest. Ona nie kłamie, nie umie... Zaraz. Ona nie umiała kłamać. A teraz małożyła sobie maskę na twarz i mówi co inni chcą usłszeć, manipuluje nimi. Mną też? To nie możliwe. Ona nie mogłaby tego zrobić. Jest sbyt... Ze mną jest szczera. Przy mnie jest inną dziewczyną. I ja musze pomóc jej wrócić do dawnego stranu.'
Skończył myśleć i poszedł przebrac się w piżamę, a potem wrócił do blondynki. Położył się obok niej i objął ją w pasie, a ta obrociła się w jego stronę przez sen i wtuliła się w jego tors.

JENNY VERNE

Rano obudziła się uśmiechnięta i szczęśliwa. Obudziłą sie przy Justinie. Nie pamiętała, kiedy przyszedł. Pamiętała, że od razu, gdy się obok niej położył wtuliła się w niego. I była szczęśliwa. Jest. Ale nadal nie wie, co on zrobi.
Powiedział, że zaopiekuje się dzieckiem, ale przyzna sie do niego, czy powie, że to nie jest jego syn lub córka? Wierzyła, że przyzna się do dziecka. Teraz to było jej marzeniem.
Spojrzała na niego i momentalnie się uśmiechnęła. Patrzył na nią. Tymi swoimi ślicznymi oczami w kolorze gorzkiej czekolady. Tymi oczami, które kocha. I uśmiechał się. Spojrzała na jego usta, a on od razu zbliżył się do niej i złożył delikatny pocałunek na jej wargach. Patrzyli tak na sobie w oczy kilka minut, kiedy Jenn spuściła wzrok i przestała się uśmiechać. A Bieber zareagował od razu. Zaczął wolno całować usta blondynki i położył rękę na jej brzuchu.
-Jak tam moje maleństwo?

______________________________________________________________________________
Jak się podoba? Według mnie dobry... O wiele lepszy od R6, ale to tylko moje zdanie. I podoba Wam się reakcja Justina, na dziecko? Mógł się zachować gorzej prawda? A może powinien być milszy dl Jenn i od razu powiedzieć, że zajmie się dzieckiem, żeby się nie martwiła? Rozumiecie go?
I co uważacie w związku z Sel? Justin powinien jej wierzyć, że Jen udaje i chce tylko wyciągnąć od niego kase, czy mówi prawdę? Jak sądzicie co zrobi Just?
I co powinno zdarzyć się w następnym rozdziale? Powinni się pokłócić, czy raczej żyć w zgodzie? I Bieebs ma sprawdzać, czy Jenny jest w ciąży, czy ma jej ufać?
Komentujcie!

Dziękuję, za te wszystkie przemiłe komentarza, które pojawiły się pod R6. Na prawdę to wszystko tak mnie zmotywowało, że napisałam ten rozdział w dwa dni. Ale w szkole nie byłam... Dlatego miałam czas. I po kolei:
* kicia - Dziękuję, ze tak we mnie wierzysz! I że tak zachwalasz mój styl pisania. I że tak podoba CI się mój 'świat' ;p
* Thatly Brown - Taak... Trochę wzorowałam się na Taylor Momsen, która gra Jenny w 'Plotkarze'. Znaczy na jej wyglądzie, bo tak jak widzisz tło bloga jest w jej zdjęciach i Biebera. ;D I ogólnie... to nie wiem, skąd przyszedł mi pomysł na bloga... Na pewno Jenny Humphrey miała w tym jakiś udział. Kocham ją po prostu! Ale szkoda, ze teraz już nie występuje, że zajęła się tylko śpiewaniem... A co do Plotkary, to też kocham Chucka! Ale według mnie Blair powinna być z Danem... On tak mi się podoba w tym sezonie... Mimo, że był dopiero 1 odcinek. ;b I nie martw się, to była jednorazowa przerwa. Bo były wakacje, nie miałam czasu, bo była takie fajny chłopak, ale to mniej ważne... I potem rok szkolny się zaczął a ja do nowej szkoły poszłam. (Znaczy zmieniłam szkołę, bo w poprzednieij za niski poziom był...) I musiałam 'oswoić' się ze środowiskiem. ;p Ale teraz jestem i zamierzam częściej dodawać rozdziały. <3 I Ok, będę Cię informować.
* AnGie_16 - Dzięki!! ! !! ! !! Jak sobie podadzą z ciążą, to dowiesz się w najbliższych 2 rozdziałach... Tam wszystko z ciążą powinno się rozwiązać, o co chodzi i tak dalej... A dlaczego pamięć straciła, to za następne kilka rozdziałów... Najpierw akcja z ciążą i dzieckiem. :)

DO WSZYSTKICH ANONIMOWYCH CZYTELNIKÓW! PROSZĘ, ABYŚCIE PODPISYWALI SIĘ POD KOMENTARZEM, abym mogła Was odróżnić. Nie musicie zakładać konta, ale pod koniec komentarza lub pod nim napisać wymyślony pseudonim lub imię i go NIE ZMIENIAĆ! Abym Was nie myliła. ; p

I CZY KIEDY CHCECIE DODAĆ KOMENTARZ TERAZ MUSICIE WPISYWAĆ TEN BEZNADZIEJNY KOD? CHYBA GO ZDJĘŁAM... POWIADOMCIE MNIE. ;P

A teraz pod koniec:
BLOGI, KTÓRE POLECAM!


Dziękuję, że czytacie! <33 :*

X.O.X.O.

PS Your forever.