poniedziałek, 5 listopada 2012

LUUDZIEE!

Rozdział... Jest pisany...
Nie wiem, kiedy dodam NN, ale na pewno się pojawi :D Postaram się jak najszybciej go napisać i dodac, ale nie wiem kiedy to zrobię... Jestem bardzo zajęta, tyle nauki, same sprawdziany i kartkówki co dzień... i jeszcze ta wycieczka 3-dniowa... :) Proszę, nie gniewajcie się na mnie, bo staram się i początek jest już napisany, ale... nie umiem dokończyć rozdziału.
Na pewno go dodam, nie martwcie się ;]

X.O.X.O.

PS Your forever.

sobota, 13 października 2012

ROZDZIAŁ 7



Życie rozwija się codziennie, w każdym miejscu, w każdej godzinie, minucie, sekundzie. Czały czas. Wszędzie.
W naturze.
Rozwiją się rośliny. Rozwijają się zwierzęta. Atomy łącza się ze saobą i rozdzielają. Rozwijają się, bo tworzą związki chemiczne. Rozwijają się ludzie umysły, gdy uczymy się nowych rzeczy. ROzwijają się mięśnie. Rozwija się styl. Mamy coraz więcej pomysłów. Na nowe kreacje, nowe marzyny. WIęc rozwija się moda i technologia. Wymyślamy coraz to nowe modele telefonów, komputerów, przyrządów kuchennych. Nowe telewizory, kamery, aparaty. Dodajemy nowe funkcje i wszystko ulepszamy - rozwijamy. Sprawiamy, że jest lepsze od poprzedniego. Nowa wymowa, nowe słowa, nowe charaktery.
Zmieniamy się, rozwijamy, ale czy na lepsze?
Wedug pwenej blondynki, nie. Jej miłość nie rozwinęła się na lepszą. Rozwnięła się za szybko. I dziecko w jej brzuchu też rozwinęło się za szybko. Zaczęło się rozwijać za wcześnie. Albo to ona sama rozwijała się za wokno. Ale miała dopiero czternaście lat...
Spojrzała na swojego chłopaka, któremu przed chwilą powiedziała, że jest w ciąży.
ZNajdowali się w jej pokoju. Sami. Kate przed chwilą wyszła, aby mogli załatwoć to w 'cztery oczy'. Oprócz nich w domu znajdował się tylko Jake. Lecz starała się myśleć, że są tylko we dwoje na całej kuli ziemskiej. Że oprócz nich nikogo innego nie ma.
Nikogo.
Tylko oni. We dwoje. CHłopak i dziewczyna. Nikt więcej.
Ale to nie była prawda. Bo Jenn wpadła. Po tylu nocach, tylku chłopakach... Z jednym się nie zabezpieczyła. I teraz nosiła w sobie 'konsekwencje' tego czynu.
Stanęła na przeciwko niego i po prostu mu to powiedziała.
Jestem w ciąży, powiedziła i usiadła na łóżku. A on tylko stał chwilę bez ruchu, po czym wziął głęboki wdech, a po chwili wypuścił powietrze. Usiadł na fotelu i podrapał się po głowie. Wydawał się zupedłnie nie przejęty. A to było dziwne. Powinien albo zacząć się cieszyć, albo krzyczeć. Ale on niec nie powiedział. Minę miał naturalną. Jakby spał. Albo też jakby został samemu na tym świecie i nie musiał nic pokazywać,  czuć. I mieć 'martwą' minę.
Albo ta wiadomość do niego nie dotarła. Zatrzymała się między 'siostra mojego kumpla', a 'uprawiałem z nią seks'. Może nie widzi tego, nie czuje, nie słyszy, że właśnie został ojcem, jeszcze nienarodzonego dzicka.
Patrzył się na nią wzrokiem pustym, jak patrzy się na cos najprostszego na świecie. Na niebo, bo widać je codziennie. Na zatłoczone ulice, gdzie codziennie odbywa się ten sam schemat. Ludzie biegą, śpieszą sie, krzyczą, denerwują... Ale nie ma w tym niczego nadzwyczajnego.
Tak samo patrzył na nią w tej chwili. Jakby jej nie znał. Jakby była obcą osoba, która przechodzi obok na ulicy.
Ale nie była nią. Była jego dziewczyną. Znali się od dawna. I spedzili razem całe wakacje. Byli w Rio. I tam przezyli swój pierwszy raz, którego ona nie paięta. Ale wie, że na pewno było cudownie. Musiało być.
A teraz otarła kolejną łzę, która wypłynęła z jej oka i zamrugała kilkakrotnie, próbójąc odpedzić następne.
-I co, Justin? - Zapytała tonem lodowatym, bo tylko na taki było ją teraz stać. - Co zrobisz?
Brunet zamrugał, jakby się zamyślił i spojrzał jej w oczy. W oczy, które składały się z e wszystkich kolorów, ale teraz wygladały na niebieskie. Błękitne, jak morze.
-A co mam zrobić?
-To twoje dziecko. - Odpowiedziałą już trochę mienj spokojnie.
-Nie przyznam się do niego. To zniszyczyłoby mi kariere!
To zamknęło usta dziewczynie. Jego kariera była wazniejsza od niej? Była dla niego tylko zabawką?
-Co takiego? Zostawisz mnie z tym samą?
-Nie wiem.
-Wyjdź stąd. - Rozkazała.
-Jenny, zrozum mnie, że nie wiem, co mam zrobić. To...
-Wyjdź!
Odwróciła się do niego plecami i zasłoniła oczy dłońmi. Ale nie chciała płakać. Za duzo łez juz wylała.
-Jen, prosze cię. Mam dopiero siedemnaście lat, co ja zrobię z dzieckiem?
-Justin! - wrzasnęła, ale nie przejmowała się, że Jake wejdzie do pokoju. Przyzwycził się juz do jej krzyków i na nie nie reagował. - A co ja mam powiedzieć? Ja mam czternaście lat! Jestem jeszcze młodsza niż ty i nie moge zrezygnować z bycia mamą! Jedyne co mogę zrobić to urodzić to dziecko, albo...
-Nie... Jen, proszę cię, nie poddawaj się aborcji... Nie zabijaj go.
 Podszedł do niej i złapał ją za rękę. Miała zimne dłonie. A on je ogrzewał. Ogrzewał jej ciało, gdy leżał przy niej, gdy przytulał ją do siebie. Całował jej policzki, szyję, usta... Chciał być jak najbliżej jej, aby już nie płakała.
Ale będzie płakać. Nie umiał jej od tego uchronić. Bo ne iedział, co zrobić z tym dzieckiem. Ma się do niego publicznie przyznać? Straci fanów. Dziewczyną nie spodoba się fakt, że uprawiał seks, z taką dziewczyną. Z czternastolatką. Nie spodobałoby im się, gdyby dowiedziały się, że z nią chodzi. Tak jak to było z Seleną. Ale to już przeszłość.
Choć...Czy Jennifer nie przypominała Seleny? Była otwarta w kontaktach z chłopakami... Nawet bardzo. Tak jak Sel. Miała wielu chłopaków, tak jak Sel. Lubiła żądzić...
Nie. Jenny nie jest jak Selena. Jest lepsza. Nie jest zepsuta, tylko taką udawała. A on musi odnaleźć tą dziewczynę. Tą skromną i wstydliwą. Tą która nie udaje. Ale najpierw musi zająć się dzieckiem.
-Skarbie... - Zaczął gdy leżeli przytuleni do siebie na jej łózku. - Msze już iść. Mam spotkanie z menagerem... A wiesz, Scoot nie lubi czekać. -Uśmiechnął się i pocałował ją w czoło.  - Wrócę... późno.
Gdy otwierał drzwi usłyszał jeszcze szpt dziewczyny:
-Co zrobisz?
A on po chwili namysłu odpowiedział:
-Nie zostawię cię z tym samej... Nie płacz już.

JUSTIN BIEBER

Załozył skórzaną kórtke i wyszedł z domu. Mimo, że było lato, to wieczorami nie było ciepło. Odpalił swojjego Range Rovera i wyjechał na ulicę. Jechał w stronę centrum miasta. Nie było ono zbytnio kolorowe, ale pusto na ulicach nie było. Staną na parkingu jednej z najdroższych restauracji i wszedł do środka.
-Rezerwacja na nazwisko Moor. - Powiedział do kelnerki, o długich ciemych blond włosach i wymuszonym uśmiechu.
I nie mógł podać prawdziwego nazwiska, byłoby za wiele krzyku. Ustalił ze Scootem, że ma się podpisywać jako Dylan Moor. Jest jeszcze problem z wyglądem... Ale nie mógł codziennie chodzić do charakteryzatorki, aby zmieniała jego twarz. Poza tym... w większości był Justinem, a nie Dylanem.
Usiadł przy stoliku i zdziwił się, że przygotowane są trzy nakrycia. 'Czyżby Scooter postanowił zaprosić kogoś jeszcze?'. Czekając na swojego towarzysza (;p) zaczął myśleć o Jenn. CO miał zrobić z tą ciążą? Wiedział, że nie może jej tak zostawić, bo Jen jest zdolna zrobić sobie krzywdę. Musiał zaopiekować się tym dzieckiem, ale jego kariera... Nie chciał stracić fanów. A jak miałby ich zatrzymać, gdy dowiedzą się, że wcale nie jest takim grzecznym chłopcem? Jego rozmyślenia przerwał damski głos.
Głos, który duzo razy słyszał...
Wstał i podniusł wzrok znad stolika.
Zobaczył dziewczynę w pieknej czerwonej sukience, z białą torebką i tego samego koloru szpilkach. Miała jasną cerę, oczy podkreślone eyelinerem, a usta czerwoną szminką. Czarne włosy spięła w luźnego, ale eleganckiego koka.
Selena.
Spojrzał na postać stojąca obok niej.
Scooter. W szarym garniturze.
-Co ona tu robi? - Szorstkim głosem zapytał nastolatek. - I dlaczego się tak wystroiliście?
Policzki szatynki nabrały rumieńca.
-Musimy obmówić pare spraw. Możemy usiąść? - Zapytał mężczyzna i odsunął krzesło dziewczynie.
Bieber szybko usiadł i patrzym obwiniającym wzrokiem na swojego menagera.
-Co zamawiasz? - Zapytał Justina.
-Nie jestem głodny.
-Selena?
-Ja poproszę... Sałatkę z kurczakiem.
Zamówili swoje dania, zjedli je i zaczeli powazniejsze tematy.
-Justin... Zaprosiłem Selenę, poniewż musisie sie pogodzić. Ta sytuacja psuje wizerunek nie tylko tobie, ale też Selenie. Musimy to zakończyć, a wy musicie znów byc parą.
-Nie będę chodził z tą dziwką. - Warknął odważnie patrząc w oczy Seleny.
-Justin, nie odzywaj się tak do Sel. Yh... Pójdę do toalety, a wy w tym czasie się dogadajcie.
-Sam nie jesteś lepszy. -Żuchnęła się. - Słyszałam, że byłeś na wakacjach z siostrą najlepszego przyjaciela, co dobra jest w łóżku, jako pocieszenie?
-Nie jest pocieszeniem Sel. Nie twoja sprawa. - Nachylił się nad stolikiem zbliżając sie do brązowookiej.
-A tak w ogóle, to ile ona ma lat? Dwanaście? Pf...
-Czternaście, ale jest dużo dojrzalsza od ciebie.
-Tak.... Puszczjąc sie na prawo i lewo, Justin. Ona jest nikim. Tylko psuje ci wizerunek. Zaraz wymyśli coś, aby wyciągnąć od ciebie pieniądze. Myślisz, że na czym jej zależy? Na twojej miłości? Takie dziewczyny chcą tylko pieniędzy, skarbie.
-Tak jak ty?
-Ja chociaż uczciwie o nie walczę, kotek. A nie wymyślam kłamstw jak ona. Serio uwierzyłeś, że cię kocha? Kiedy pierwszy raz ze sobą spaliście? Jest już w ciąży?
-Co? -Zapytał ciszej Jus.
-Już ci o tym powiedziała? A to dobre! Myślałam, ze poczeka chociaż do września, a tu... Haha. - Zaśmiała się. - A ty jej uwierzyłeś? Just, ona chce tylko pieniędzy i sławy...

'Tylko pieniędzy i sławy' Te słowa brzęczały w głowie chłopaka. 'Jeśli to prawda...' Myślał. 'Jesli Jenny zależy tylko na pieniądzach? Tak bardzo chce, abym przyznał się do tego dziecka... A jeśli je po prostu wymyśliła, a potem powie, że poroniła? Musze to sprawdzić. '

Wszedł do domu pewnym krokiem, odwiesił kurtkę i wbiegł po schodach, skecił w lewo i otworzył drugie drzwi po prawej. Jen słodko spała. Patrzył na nią chwilę i starał się uspokoić.
Jennifer Cordelia Verne. Co o niej wiem? Pochodzi z bogatej rodziny, jej brat jest moim kumplem. Ma brązowe włosy i oczy o nieznanym koloże. Dość niska, chodzi na płaskich podeszwach. Zamknięta w sobie i wstydliwa. Ubiera się skromnie i nie zwraca na siebie uwagi. Nie rozmawia z chłopakami, pisze pamiętnik, nie ma chłopaka...
Stop. Jenny już taka nie jest i ja o tym wiem. Nie ma brązowych włosów, tylko jasny blond. Jest wysoka - wyrosła - chodzi w obcasach, najczęściej w szpilkach. Jest otwarta i odważna. Seksowna. Ubiera się wyzywająco i zwraca na sibie dużo uwagi. Przepsała się z około połową miasta. Pamiętnika nie pisze od dawna...
A teraz ja jestem jej chłopakiem. I mam zostać ojcem jej dzicka. O ile ono istnieje.
Ale Jenny taka nie jest. Ona nie kłamie, nie umie... Zaraz. Ona nie umiała kłamać. A teraz małożyła sobie maskę na twarz i mówi co inni chcą usłszeć, manipuluje nimi. Mną też? To nie możliwe. Ona nie mogłaby tego zrobić. Jest sbyt... Ze mną jest szczera. Przy mnie jest inną dziewczyną. I ja musze pomóc jej wrócić do dawnego stranu.'
Skończył myśleć i poszedł przebrac się w piżamę, a potem wrócił do blondynki. Położył się obok niej i objął ją w pasie, a ta obrociła się w jego stronę przez sen i wtuliła się w jego tors.

JENNY VERNE

Rano obudziła się uśmiechnięta i szczęśliwa. Obudziłą sie przy Justinie. Nie pamiętała, kiedy przyszedł. Pamiętała, że od razu, gdy się obok niej położył wtuliła się w niego. I była szczęśliwa. Jest. Ale nadal nie wie, co on zrobi.
Powiedział, że zaopiekuje się dzieckiem, ale przyzna sie do niego, czy powie, że to nie jest jego syn lub córka? Wierzyła, że przyzna się do dziecka. Teraz to było jej marzeniem.
Spojrzała na niego i momentalnie się uśmiechnęła. Patrzył na nią. Tymi swoimi ślicznymi oczami w kolorze gorzkiej czekolady. Tymi oczami, które kocha. I uśmiechał się. Spojrzała na jego usta, a on od razu zbliżył się do niej i złożył delikatny pocałunek na jej wargach. Patrzyli tak na sobie w oczy kilka minut, kiedy Jenn spuściła wzrok i przestała się uśmiechać. A Bieber zareagował od razu. Zaczął wolno całować usta blondynki i położył rękę na jej brzuchu.
-Jak tam moje maleństwo?

______________________________________________________________________________
Jak się podoba? Według mnie dobry... O wiele lepszy od R6, ale to tylko moje zdanie. I podoba Wam się reakcja Justina, na dziecko? Mógł się zachować gorzej prawda? A może powinien być milszy dl Jenn i od razu powiedzieć, że zajmie się dzieckiem, żeby się nie martwiła? Rozumiecie go?
I co uważacie w związku z Sel? Justin powinien jej wierzyć, że Jen udaje i chce tylko wyciągnąć od niego kase, czy mówi prawdę? Jak sądzicie co zrobi Just?
I co powinno zdarzyć się w następnym rozdziale? Powinni się pokłócić, czy raczej żyć w zgodzie? I Bieebs ma sprawdzać, czy Jenny jest w ciąży, czy ma jej ufać?
Komentujcie!

Dziękuję, za te wszystkie przemiłe komentarza, które pojawiły się pod R6. Na prawdę to wszystko tak mnie zmotywowało, że napisałam ten rozdział w dwa dni. Ale w szkole nie byłam... Dlatego miałam czas. I po kolei:
* kicia - Dziękuję, ze tak we mnie wierzysz! I że tak zachwalasz mój styl pisania. I że tak podoba CI się mój 'świat' ;p
* Thatly Brown - Taak... Trochę wzorowałam się na Taylor Momsen, która gra Jenny w 'Plotkarze'. Znaczy na jej wyglądzie, bo tak jak widzisz tło bloga jest w jej zdjęciach i Biebera. ;D I ogólnie... to nie wiem, skąd przyszedł mi pomysł na bloga... Na pewno Jenny Humphrey miała w tym jakiś udział. Kocham ją po prostu! Ale szkoda, ze teraz już nie występuje, że zajęła się tylko śpiewaniem... A co do Plotkary, to też kocham Chucka! Ale według mnie Blair powinna być z Danem... On tak mi się podoba w tym sezonie... Mimo, że był dopiero 1 odcinek. ;b I nie martw się, to była jednorazowa przerwa. Bo były wakacje, nie miałam czasu, bo była takie fajny chłopak, ale to mniej ważne... I potem rok szkolny się zaczął a ja do nowej szkoły poszłam. (Znaczy zmieniłam szkołę, bo w poprzednieij za niski poziom był...) I musiałam 'oswoić' się ze środowiskiem. ;p Ale teraz jestem i zamierzam częściej dodawać rozdziały. <3 I Ok, będę Cię informować.
* AnGie_16 - Dzięki!! ! !! ! !! Jak sobie podadzą z ciążą, to dowiesz się w najbliższych 2 rozdziałach... Tam wszystko z ciążą powinno się rozwiązać, o co chodzi i tak dalej... A dlaczego pamięć straciła, to za następne kilka rozdziałów... Najpierw akcja z ciążą i dzieckiem. :)

DO WSZYSTKICH ANONIMOWYCH CZYTELNIKÓW! PROSZĘ, ABYŚCIE PODPISYWALI SIĘ POD KOMENTARZEM, abym mogła Was odróżnić. Nie musicie zakładać konta, ale pod koniec komentarza lub pod nim napisać wymyślony pseudonim lub imię i go NIE ZMIENIAĆ! Abym Was nie myliła. ; p

I CZY KIEDY CHCECIE DODAĆ KOMENTARZ TERAZ MUSICIE WPISYWAĆ TEN BEZNADZIEJNY KOD? CHYBA GO ZDJĘŁAM... POWIADOMCIE MNIE. ;P

A teraz pod koniec:
BLOGI, KTÓRE POLECAM!


Dziękuję, że czytacie! <33 :*

X.O.X.O.

PS Your forever. 

niedziela, 30 września 2012

ROZDZIAŁ 6




-Jenny! - Krzyknął Justin i wbiegł do jej pokoju.
Jen malowała sobiee paznokcie na 'gorzką czekoladę' i nie odwróciła się nawet do chłopaka.
-Mam niespodziankę. - Powiedział i cmoknał jej policzek.
-Hm?...
-Lecimy do Rio.
-Co? - Krzyknęła, ale się nie odwróciła. Wkurzyła się. Przez niego będzie musiała znów malować jeden paznokieć, bo wylała za dużo lakieru.
-Oj, Jenny. Jestem twoim chłopakiem i teraz musisz znosić moje chore pomysły. - Uśmiechnął się i wyciągnął waliskę z szafy dziewczyny. Zaczął pakowac jej ubrania.
-Ale dlaczego?
-Bo nudno tu jest.
-Nudzi ci sie ze mną? - Zapytała podejrzliwym tonem.
-Nudzi mi się w tym mieście. - Odpowiedział. - A nie z tobą. I jest tu zimno. W Rio jest cieplej.
Skończył pakowac jej walizkę zanim Jenny pomalowała ostatni paznokieć.
-To co? Mam ci spakować kosmetyczkę, czy sama to zrobisz? - Uśmiechnął się triumfalnie, a Jenn prychnęła.

Juz następnego dnia lecieli samolotem. Mimo, że pomysł spodobał się Jenny i się cieszyła, to nie czuła sie najlepiej. Było jej słabo i duszno. Miała lekkie zawroty głowy. Ale nie mówiła tego Justinowi. Nie chciała go martwić. Mimo to szatyn i tak co chwilę mówił 'Jenny, ale ty jesteś blada' a zaraz potem padało pytanie ' Nic ci nie jest?'. A Jenny usmiechała sie sztucznie i mówiła 'Nie, wszystko okey'. Mimo, że tak nie było. CHciała wysiążć z tego samolotu. Nie leciała pierwszy raz. Nie to, że się bała, ale myślała, że jak staniie na ziemi to poczuje się lepiej. Zamknęła oczy i podniosła głowę do góry. Oddychała miarowo. I tak zleciał jej lot ze Stratford do Rio.
Nawet nie zaóważyła, a już odbierali klucze do pokoju w recepcji. Wjechali windą i weszli do pokoju. Jenny od razu położyła sie na łózku. Czuła się strasznie. Zawroty głowy, mdłości, słabość, duszności i skurcze brzucha. Nie wiedziała cos się dzieje, ale nie miała na nic ochoty. Zamknęła oczy i 'odpłynęła'.

JUSTIN BIEBER

Podszedł do Jen i zaczął nią trząść, ale się nie obudziła. Była strasznie blada, aż nienaturalnie. ZZadzwonił po pogotowie i już za chwilę jechał z nimi do szpotala. Bał się o Jenny. To była jego wina, że tak źle się poczuła. Może to od lotu samolotem? ALe, żeby aż tak?
Zawieźli Jenny to sali 207B, ale nie pozwolili Bieberowi wejść. Słyszał z sali tylko głosy lekarzy i pikanie maszyny. Po dość długim czasie - dla niego nawet pięć minut wtedy to była męczarnia - z sali wyszła lekarka. Była wysoką brunetką o zaokrąglonych biodrach. Nie miała więcej niż dwadzieścia siedem lat. CHłopak podszedł do niej i spytał się jak ma się Jenny i czy może do niej wejść.
-Kim pan dla niej jest? - Zapytałą się Camill - jak wyczytał z plakietki.
-Jej chłopakiem. - SPojrzała na niego podejrzliwie, ale powiedziała:
-Jak na razie śpi. To było omdlenie spowodowane narkotymami. - Szatyn wytrzeszczył oczy. - Tak jej organizm zareagował na zbyt duzą ilość narkotyków i za mało odpoczynku. Może to być spowodowane długim lotem. SKąd przylecieliście?
-Z Kanady, Stratford. - Odpowiedział nie rozumiejąc o co chodzi. Jenny Brała narkotyki? Teraz, gdy z nia był? Myślał, że przestała, gdy się pogodzili.
-Będzie mógł pan do niej wejść, gdy przywiosą ją do sali 301B. Na razie ma pukanie żołądka. - Powiedziałą brunetka - A pana prosze za mną muszę usupełnić jej kartę.
Biebs poszedł za lekarką do - pradopodobnie - jej gabinetu i usiadł na krześle, na przeciwko biórka.
-Prosze podać pełne imię i nazwisko pacjentki.
-Jennifer Cordelia Verne.
-Data urodzenia.
-14 kwietnia 1997.
-Miejsce urodzenia.
-Stratford, Kanada.
Camill zadała jeszcze parę pytań, a Bieber podał odpowiedzi. Oczyiwiście na te pytania, na które znał odpowiedzi. Gdy lekarka uzupełniła całą kartę powiedziała Bieberowi, że może już iść do Jenny i że oczyszczanie żołądka powinno się juz skończyc. Chłopak szybkim krokiem wszedł do sali 301B i zobaczył Jenny leżącą bezwładnie na łózku, bladą z zamkniętymi oczami.
-O Boże... -Szepnął do siebie i złapał ją za dłoń.  - Nie, nie, nie...
To moja wina. Mówił do siebie. To przezemnie Jenn tu leży. Gdyby nie ja bawiłaby się teraz w Stratford. Moja, moja wina... Przepraszam Jenny, przepraszam...

JENNY VERNE

Obudzia sie w pokoju hotelowym. Poruszya sie pod koldra i zaowazyla, ze jest naga. Usiadła. Rozejrzałą się po pokoju. Był czerwony. Czerwone sciany, ciemna drewniana podłoga, żyrandol, łóżko, szafki nocne, szafy i drzwi też były z ciemnego drewna.
Nie pamiętała tego pokoju. Zaraz... Przyjechała tu z Justinem. Jest na wakaacjach z nim. Ale gdzie on jest? I jak się tu znalazłą? Dlaczego była naga? Tyle pytań, żadnej odpowiedzi. Połozyła sie znów, zakryła kołdrą do szyi i w tym momencie do pokoju wszedł brunet w samych bokserkach z drewnianą tacą na rękach. Połozył ja na szafce nocnej i usiadł obok Jenn.
-Moja księżniczka już się obudziła? - Zapytał i cmoknał jej usta. - Jak się spało skarbie? Nie za krótko?
- Za krótko? Dlaczego? Wyspałam się. - Odpowiedziała, ale nie pamiętała niczego. DLaczego miała za krótko spać? Co takiego się wczoraj wydarzyło?
-To mogliśmy sie dłużej bawić, hm? - Położył się obok niej pod kołdrą i przyciagnął do siebie. - Ale może teraz to nadrobimy?
Zaczął ją całować bardzo namiętnie. Nachylił się nad nią i jeździł rękami po całym jej ciele.
Czy ona się z nim przespała? Dlaczego tego nie pamięta? Ich pierwszego razu? Może była pijana? Ale gdyby była pijana to teraz miałaby strasznego kaca. Nałykała się czegoś? To nie możliwe.
Delikatnie odepchnęła chłopakak od siebie i spojrzała w jego sweet oczka.
-Pójde sie odświerzyć. - Powiedziałą, po czym dodała - Sama.
Wstała i szybko weszłą do łazienki. Usiadła na podłodze i złapała się za głowę.
Dlaczego miała w głowie całkowitą pustkę?
Wie, że spała z Bieberem. Nie pamięta tego, ale wywniąskowała to z jego zachowania.
Zamknęla oczy i wzięła głęboki oddech, po czym wstała, bo kafelki zaczęły ją zbyt ziębić. ( Od Aut. Tak, nadal była naga) Odkręciłą wodę i weszła pod prysznic. Opłukała sie cała i wyszła. Obwiązała ręcznikiem i... Bała się wyjść. CO to ma być? Miała nie pamięcać tej cudownej chwili... jej pierwszego razu z Bieberem?
DO oczu napłyneły jej łzy. Co miałą zrobić? Powiedzieć mu? Bałą się jego reakcji. Bała się, że zacznie na nią krzyczęć. Jak to miałoby wyglądać?
Wyjdzie z łazienki obwiązana ręcznikiem, podejdzie do jeszcze leżącego na łózku Justina, usiądzie obok i patrząc na podłogę wypowie zdanie:
-Justin, ja... Nie pamiętam wczorajszej nocy. Co się dokładnie wydarzyło?
A dalej wyjścia były dwa:
Albo chłopak wyjdzie z pokoju bez słowa, albo zacznie krzyczeć:
-Co? Jak to nie pamiętasz? Jak możesz tego nie pamiętac? Nie było ci dobrze?
I puści wiązanke przeklenstw.
Pojedyńcze łzy spłynęły po jej policzkach. Zaszlochała i znów skuliła się napodłodze, lecz tym razem na ręczniku. Zaczęła jeszcze bardziej płakać i szlochać. Straciła poczucie czasu. Nie przejmowała się tym ile tam siedziała.
Justin zaczął pukać w drzwi.
-Co się stało Skarbie? - Zapytał, a gdy usłyszał głośniejszy szloch bez pytania wszedł i usiadł obok blondynki. -Dlaczego płaczesz Maleńka?
Ta tylko głośniej zaszlochała. Chłopak podniusł ją i położył w łóżku pod kołdrą, a zaraz sam się połozył obok niej. Objął ją ramieniem i mocno przytulił.
-Kochanie... Co się stało?
Zamierzła mu powiedzieć. Musiała. Nie wazne, co powie. Musi znać prawdę. Racja?
A co jeśli nie? Jesli lepiej byłoby, gdyby się nie dowiedział? Byliby szczęsliwi i nikt nie byłby smutni. Tylko we dwoje - szczęśliwi?
'Nie prawda!' - krzyczało jej serce. Głośniej zaszlochała. 'Ty będziesz płakać i nie bedziesz szczęśliwa, bo nie będziesz pamiętać tej nocy. Nic z niej nie będziesz pamiętać, więc powedz mu. Może on ci cos opowie i przypomnisz sobie? A nawet jeśli nie, to będziesz go okłamywać...'
Musiała mu powiedzieć.
-Justin... Ja nic nie pamiętam... - wyznała jąkając się.
-Jak to nie pammiętasz? Czego? - Nie mógł zrozumieć.
-Niczego od... odkąd tu przyjechaliśmy...
SKuliła się i zakryła twarz rękoma. Czekała na wybuch złości, na krzyki i wiązankę przekleństw, ale nic takiego nie nastąpiło. Spojrzałam między palcami na Justina, który przypatrywał się jej w skupieniu.
-Justin, powiedz coś. -załkała.
On tylko wzruszył ramionami i usiadł, opierając się plecami o łózko.
-Jak to nie pamiętasz?
Blondynka przęłknęła głośno śline i powiedziała:
-Nie wiem, po prostu obudziłam się dzisiaj i nic...
-CHcesz mi powiedzieć - przerwał jej - że jesteś taką tanią dziwką, że zapominasz z kim spałaś następnego ranka? - Zapytał spokojnie.
Jenny wybuchła płaczem i odwróciła się do niego plecami. Chłopak chwilę puźnij zrozumiał, co powiedział.
-Jenny, skarbie.. Przepraszam. Nie to miałem na myśli. Nie chciałem tego powiedzieć, tak ująć... - NNie odwracała się do niego leżała skulona i starała sie przestać slyszeć, czuć, lub po prostu zyć. Zatrzymać bisie swojego serca. Ale tego nie potrafiła.
Żałowała. Nie tylko tego, że nie umie przestac zyć, ale tego, że... Nie wiedziała. Ale czuła się okropnie.
-Jen, to był dla mie silny cios, że tego nie pamiętasz, ale... Nie wiedzałem co mówię. Przepraszam... Skarbie? - Złapała go za dłoń i wtuliła się w jego tors. - Wybacz, proszę. I nie płacz już.
-Ale jesteś zly...
-Nie jestem. Po prostu... Nie rozumiem tego, ale poradzimy sobie. - Uśmiechnął się i pocałował ją w czoło. - A może... chciałabyś...
Spojrzała na niego i się uśmiechnęła. Zaczęli się całowac, a potem... Wszysto poszło szybko. I było wspaniale.

Przez miniony tydzień prawie codziennie chodzili na plażę, na wycieczki i... spędzali bardzo dużo czasu w pokoju. A potem wrocili do domu. Ale nie sami.

2 TYGODNIE PÓŹNIEJ

-Kate... Mam problem. - Odezwałą się do swojej najlepszej przyjaciółki, gdy nocowała u niej.
-Hm...? - Kate była skupiona na malowaniu paznokci u nóg.
-Booo... - Przedłużałą samogłoskę jak najdłużej - Jak byliśmy z Justinem w Rio, to jednego razu...
-Jen, wiem, że się z nim przespałaś. - Przerwałą jej.
-Ale jedne raz się nie zabezpieczyliśmy. A teraz... okres spuźnia mi się półtora tygonia.
Szatynka poderwałą się od razu w górę. Sojrzała w niebieskie oczy Jenn i zapytała:
-Podejrzewasz ciążę?

Następonego dnia, koło południa siedziały w pokoju blondynki i czekały na wyniki testu. Gdy zegar wskazał równo 12.30 Jen wzięła test do ręki i spojrzała, a potem zamarła.
-Nie, nie, nie... To nie możliwe.... Jestem za młoda, nie. Nie! - Krzyknęła i rzuciła testem o podloge, a potem usiadła na łóżku i zaczęła płakać. Nienawidziła tego. Nienawidziła płąkać. Wylewanie łez - według niej - było oznaką śłabości. To pogrążanie się w rozpaczy... Hałas, który towarzyszył jej podczas tego... Szloch...
Chaiała przestać, ale nie umiała.
Kate podeszła i spojrzła na test, a potem przytuliła przyjaciółkę.
-Poradzimy sobie Jenn... pomogę ci. - Usmiechnęła się.
-Jak ja mu to powiem? - Znów zaszlochała. - Jak ja mam mu to do cholery powiedziec?!
-Po prostu. Nie zastanawiaj się nad jego reakcją, tylko to powiedz. Musi to wiedzieć. Pójdę po niego.

Po piętnastu minutach justin już wszystko wiedział... i nie był zachycony.

______________________________________________________________________
Po wielu meczarniach i dniach ciezkiej pracy... w koncu dodalam ten rozdzial...
Nie jestem zachwycona... mial byc lepszy, ale nie mam weny... I klawiatura mi sie popsla...
Przepraszam za wszystkie bledy... I dziekuje ci 'Kicia' za ta motywacje...
Nie wiem kiedy bedzie NN, ale postaram sie napisac jak najszybciej!

X.O.X.O.

PS Your forever.

czwartek, 26 lipca 2012

OJOJOJOJ...

Przepraszam Was, że tak długo mnie nie było, ale jak pisałam rozdział i go zapisywałam, to mi się usuwał. Nie wiem jakim cudem, ale tak. I teraz : ROZDZIAŁU  R6 NIE BĘDZIE DO 12.08 albo do 19.08 Bo jestem na wakacjach i nie mam czasu pisać. Życie towarzyskie rozkwita. : D Mówię Wam ile tu ciach... MAŁO! Jest jeden chłopak, który wygląda zupełnie jak Nick. Tylko ma 14 lat... hahahahaha... Mówię Wam, jak się lałam gdy go zobaczyłam! Poezja. <3 No, ale.... To koniec. Może dodam rozdział, ale wtedy gdy będzie brzydka pogoda. A jak na razie... SŁOŃCE. ! ! !

X.O.X.O.

PS Your forever. 

czwartek, 19 lipca 2012

ROZDZIAŁ 5


-Chciałbym… - Zaczął Justin, ale przerwał. – Chaiałbym, abyś była moją dziewczyną. – Powiedział i usmiechnął się. – To co?… Zgodzisz się?
-A nie wiesz? – Zapytała. – Oczywiście.
Jeszcze raz ją pocałował, a po chwili wstał i podszedł do biurka. Wyciagnął z niego małe pudełeczko i znów podszedł do dziewczyny. Jenny nie mogła skupić się na niczym innym niż na jego klacie i tym, co jest w pudełeczku. Usiadł obok niej na łóżku i otworzył pudełko, a jej oczom ukazał się – chyba – srebrny pierścionek z wielkim, kolorowym sercem.
-Skoro oficjalnie mamy być parą to chciałbym, abyś miała cos ode mnie. – Powiedział, wyjął pierścionek i załozył go na serdeczny palec u lewej ręki Jenny. Dziewczyna się uśmiechnęła. – Białe złoto. A to – pokazał na serce – diamenty.
Gdy dokończył twarz Jenny zbladła. Diamenty są przecierz takie drogie, a serce było wielkie. Zdjęła pierścionek i odłożyła do pudełka.
-Nie podoba ci się? – Zapytał Justin.
- Nie, nie. Nie o to chcodzi. Po prostu… Yh… Ten pierścionek za dużo kosztował. Nie mogę go przyjąć.
Na to Justin tylko się uśmiechnął.
-Musisz go przyjąć Jenny. A poza tym kupowałem dużo droższe rzeczy.  – Powiedział i znów założył pierścionek na palec Jenny. Ta się tylko skromnie uśmiechnęła.

***

Jenny od godziny siedziała w swoim pokoju i rozmawiała z Kate. Oczywiście musiała się pochwalić swoim nowym pierścionkiem.
Justin za to siedział w salonie i się nudził, aż do przyjścia Jake’a.
-Jak mogłeś!? – Wykrzyknął Jake i popchnął Biebera. – Jak mogłeś przespać się z moją siostrą.
-Co? – Zapytał Justin, ale po chwili juz sobie przypomniał. – Widziałeś, jak spaliśmy? Słuchaj do niczego nie doszło. W nocy była burza i Jenny się bała więc przyszła do mnie. Tylko spaliśmy. - Zapewniał.
-Czyli mówisz, że nie uprawialiście seksu? Coś mi się wierzyć nie chce.
-Jake, twoja siostra mnie nie pociąga. Ma czternaście lat. Spotykałem sie z seksowniejszymi dziewczynami.
Na jego nieszczęście tej rozmowie przysłuchiwała się Jenny. Gdy Justin spojrzał w jej oczy zobaczyl łzy, a raczej łzę, która po chwili spłynęła po jej policzku.

Blondynak wybiegła z pokoju z płaczem. Justin chciał iść za nią, ale Jake go zatrzymał.
-Daj jej trochę czasu, aby ochłonęła.
Justin westchnął i usiadł na kanapie. Zastanawiał się, jak ma wytłumaczyć Jenny te słowa. Ich przecierz nie da się wytłumaczyć. Są proste, więc nie ma żadnych podtekstów.
-Twoim zdaniem, co powinienem zrobić? – Zapytał Justin, gdy Jake usiadł obok niego na kanapie.
-Zalezy co was łączyło. Bo nie uwierzę, że Jenny tak by się przejęła tym co powiedziałeś, gdybyście byli tylko znajomymi.
Bieber westchnął.
-Zakładam, że się całowaliście. Co najmniej. Ale właściwie, skoro ona cię nie pociąga, to dalczego zaczynałeś? Chyba, że mnie okłamałeś.
-Powiedziała, że ma ochotę się zabić, bo…
-Zabić się?! – Krzyknął Jake – Dlaczego?
-Bo się we mnie zakochała.
- I ty uważasz, że całując się z nią pomagasz?
-Czy nie jest tak, że każdym chłopakiem z którym chodzi jest oczarowana, a po kilku dniach z nim zrywa, bo jej się znudzi?
-I postanowiłeś, że będziesz kolejnym? – Justin kiwnął głową – Ale nie uwzględniłeś, że z każdym z tych chłopaków uprawiała seks.

(Od aut. Dum, dum, dum… Zastanawiałam się, czy zmienić teraz na Jenny, ale nie wiedziałam, co mam niby napisać, bo byłoby, że tylko jest smutna, czy Justin ją okłamał itepe. Więc będzie dalej o chłopakach. A właściwie, to po co ja to piszę. xD Kurwa, ostatnio mam takie pojebane zachownia... Ale o tym później. Xp)

Chłopaki patrzyli na siebię chwilę, ale ciszę przerwał głos Jake’a.
-Jestes pewien, że mówiła, że chce się zabić?
-Inaczej nadal bysmy nie rozmawiali.
-Hm… To radzę ci czekać na nią w jej łóżku. – Powiedział Jake i wyszedł z mieszkania.

***

Justin siedział u siebie w pokoju i patrzył na ścianę. Był w tej pozycji już od dobrych dwóch godzin. W domu panowała kompletna cisza. Jenny się jeszcze nie pojawiła, a Jake jak wyszedł, tak go nie ma. Za to Bieber zastanawiał się, co ma zrobić.
Może powinien poszukać Jenny. Ona o tej śmierci mówiła powaznie, a co jesli coś sobie zrobiła? Będzie miał to na sumieniu do końca życia, jak nie dłużej.
Tę ciszę przerwał głos Kate, która chyba patrzyła na niego dobre kilka minut.
-Masz zamiar tak siedzieć i nic nie robić? – Zapytała szatynka.
-A co mam robić?
-Jenny jest kompletnie załamana i to wszystko twoja wina. Przynajmniej tak zrozumiałam z jej bełkotu. – Mówiła spokojnym tonem. Nie krzyczała. Zachwowywała się jak osoba dojrzała i odpowiedzialna – Właściwie, to… Co zrobiłeś?
-Jest bezpieczna? – Zapytał ciągle patrząc w ścianę.
-Tak. – Odpowiedziała. – Co takiego zrobiłeś?
Justin opowiedział jej o wszystkim. O tym, jak podsłuchał rozmowę dziewczyn, jak pocałował Jenny, jak znalazł jej stary pamiętnik i zaczął go czytać. A także o tym, jak Jenny przyszła do niego w nocy w czasie burzy, a rano dał jej pierścionek.
-Z tym pierścionkiem, to ci się udało.  Ile kosztował? – Justin spojrzał na nia groźnie – Spokojnie. Nie powiem Jenny.
-Siedemdziesiąt tysięcy.
-Że co? Widałeś tyle kasy na pierścionek dla dziewczyny, która nie jest pociągająca?
-Nie do końca.
-Co? Juz się pogłubiłam.
-Jest pociagająca, ale… Jest siostrą Jake’a. Gdyby nią nie była już dawno bym…
-Bym, co? Przeleciał ją?
-Ty to powiedziałaś. – Odparł Justin i usmiechnął się seksownie.
-Czyli ci sie podoba. – Justin przytaknął. – Ale powstrzymuje cię jedynie fakt, że jest siostrą twojego najlepszego przyjaciela. – Znów przytaknął. – A gdy mówiłeś Jake’owi, że Jenny nie jest seksowna, że byłeś z seksowniejszymi dziewczynami, to wierzyłeś w to czy nie?
-Chciałem, żeby się odczepił.
-Czyli nie wierzyłeś. – Sama odpowiedziała.  – A chciałbyś być z Jenny tak na prawdę? Podoba ci się. Czujesz coś do niej?
-To trudne do stwierdzenia.
-Może inaczej. Hm… Czy lubisz, jak przy tobie jest, jak cię dotyka. Jak się całujecie? Masz ochotę teraz ją pocałować?
-Tak. – Odpowiedział i się uśmiechnął. – Zależy mi na niej.
-Przeprosiny przyjęte. – powiedziała Kate.
-Co?
- Jenny wszytko słyszała. Każde słowo.
-Jak to?
-Jest coś takiego jak głośnomówiący w telefonach komórkowych skarbie. Jenny jest w swoim pokoju, a ja was opuszczam. Paaa…
-Dzięki.
-Żeby Jenny mogła ci wybaczyć sam musiałeś wiedzieć, co do niej czujesz.
Kate wyszła z jego pokoju – pewnie z domu też – a Justin zamierzał pójść do Jenny. Bał się tej rozmowy. Mimo, że słyszała, jak zapewnia Kate, że Jenny jest seksowna i pociągająca, ale to nie to samo. Teraz musi stanąć twarzą w twarz z blondynką i przeprosić ją. Pewnie dostanie z liścia pare razy za to co powiedział, ale był gotowy. Chciał jak najszybciej poczuć smak jej malinowych ust.

JENNY VERNE

Słyszala każde słowo Justina, jak zapewniał Kate, że Jenny coś dla niego znaczy. Była taka szczęśliwa. Juz chciała go pocałować, ale wiedziała, ze nie może tego zrobić. Usłyszała, jak drzwi do jej pokoju otwierają się, a potem zamykają. Usłyszała też głos Justina, który wypowiedział jej imię…
-Zanim coś powiesz… - Podeszła do niego i przyłożyła mu z liścia w lewy policzek- To za to, że nie jestem pociągająca… - Przyłożyła mu w prawy policzek. – To za te sekswoniejsze dziewczyny… – Znów przyłożyłą w lewy.
-A to?- Zapytał Justin masując lewy polik i uśmiechając się.
-Na zapas.  – Powiedziała i uśmiechnęła się, po czym wtuliła się w jego rozgrzane ciało.
-Przepraszam… - Wyszeptał.
Jenny jeszcze mocniej wtuliła się w jego tors i wsięła głęboki oddech. Justin załapał ją za brodę i podniósł jej twarz, aby następnie złożył namiętny pocałunek na jej ustach.
-Na prawdę, Jenny… Przepraszam. Po prostu chciałem, aby… Yhh… Aby twój brat się odczepił i…
-Ćśśś… - Przyłożyła mu palec do ust i wyszeptała: - Nie wracajmy do tego. – Po czym znów się pocałowali.

***
Leżeli wtuleni w siebie i się usmiechali, ale żadne nie miało odwagi spojrzeć drugiemu w oczy. Może nie tyle odwagi, co chcieli nacieszyć się sobą samym dotykiem.
W pewnym momencie Justin zaczął gorąco całować blondynkę. Nachylił się nad nią i włozył rękę pod jej bluzkę. (Od. Aut. Byli w ubraniach) Przyciągnął ja do siebie i coraz wyżej podnosił koszulkę.
Jenny miała zmącone myśli. Niby miała ochotę na seks, ale nie chciała, aby związek z Justinem potoczył się jak każdy inny. Położyła dłoń na jego klacie i przestała go całować. Spojrzała w jego brązowe tęczówki (chodzi o pacze) i powiedziała:
-Przepraszam, ale… N…Nie mogę.
Odwróciła się i usiadła plecami do niego na brzegu łóżka. Justin przez chwilę nic nie robił, ale zaraz objął ją od tyłu, odgarnął włosy z lewego ramienia i zaczął delikatnie całować jej kark.
-Przecierz… Nie jesteś już dziewicą. – Powiedział, nie przestając jej całować.
Wcześniej oddałaby wszytko, aby móc się z nim przespać, aby móc go „ujeżdżać”, ale teraz chciała, aby ich związek był trwały. Dopiero co wybaczyła mu, że powiedział, że nie jest seksowna, a teraz chce się z nią kochać. Zwykle by uległa, ale nie teraz. Nie w tym przypadku.
-Tak, ale…Hm… Chcę, aby nasz związek stał się stały, zanim zaczniemy… Uprawiać seks.
Brunet przestał całować jej szyję.
Jenny bała się jego reakcji, czy wybuchnie, czy ją zrozumie?
-Masz razję. Przepraszam. To za wcześnie.
Dziewczyna odwróciła głowę w jego stronę i zobaczyła szczery uśmiech na jego twarzy. Ucieszyła się, że skoro Justin szanuje jej zdanie w sprawie seksu i nie naciska, to ogółem też będzie się z nią liczył. Odwróciła sie i usiadła na nim okrakiem.
-Nie pomagasz. – Powiedział i cmoknął jej usta. – A wiesz, że gdybyśmy byli teraz nadzy, a ty zaczełabyś poruszać biodrami, to ta rozmowa byłaby o wiele przyjemniejsza?
-Wtedy nie byłoby rozmowy. – Powiedziała Jen i cmoknęła jego usta. – Wtedy byłby seks. – Oznajmiła i zagryzła wargę.
-A ty byś go nie chciała?
-Ma być wyjątkowy, romantyczny i mega przyjemny. Chodź do ostatniego, to nie mam wątpliwości – Powiedziała i delikatnie dotknęła ręką jego krocza. – Na pewno byłby mega przyjemny. Ale… -Zabrała rękę -  wolałabym go spędzić w innym miejscu, niz ten pokój, bo tu… Yhhh… Za wiele wspomnień.


__________________________________________________________________________________
I jaaaaaaaaaaaaak? 
Mam fazę na pisanie samogłosek więcej niż jeden raz... AHahahahaha! 
Kocham Was ludzie!
Dziękuję, że ze mną jesteście! 

Zapraszam na bloga koleżanki: 
http://everyone-have-a-dream.blogspot.com/

Świetnie pisze! Kocham jej opowiadanie!!! <3 <3 <3 

Co o tym sądzicie?
I dołączajcie do obserwujących, ploose!...

X.O.X.O.

środa, 18 lipca 2012

ROZDZIAŁ 4


-To ja zostawię was samych. – Oznajmiła Kate i wyszła.
-Ile słyszałeś?- Zapytała Jenny kuląc się na kanapie.
-Wystarczająco, żeby wiedzieć, że nie masz powodu, aby się zabijać.
-Miłość to wystarczający powód. – Stwierdziła Jenny i odwróciła wzrok. – Teraz pewnie masz ochotę się ze mnie śmiać. – Powiedziała łkając.
-Jenny… - Justin usiadł obok niej i przytulił ją mocno. – Zakochałaś się, ale nie masz pewności, że ten chłopak nie kocha ciebie. – Dziewczyna spojrzała na niego – Wiele osób cię kocha.
-Na przykład?
-Ja. – Powiedział, a Jenny zabłyszczały oczy i się uśmiechnęła – Jesteśmy przyjaciółmi. Muszę cię kochać. Ile się już znamy?
Dziewczynie zszedł uśmiech z twarzy. Wstała i wybiegła z pokoju. Pobiegła do swojej sypialni i zamknęła drzwi. Żałowała, że nie ma zamka (na klucz). Po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi, a moment później Justina wchodzącego do jej pokoju.
-Jenny, co się stało?
-Co się stało? Ty się mnie kurwa pytasz, co się stało?! Nic takiego, tylko zakochałam się w tobie! Zakochałam i nie mogę odkochać! Czyli kurwa nic takiego! Przecierz tyle dziewczyn jest w tobie zakochanych, a ty tego nie widzisz. Wypierdalaj z mojego pokoju, za nim… - Nie dokończyła. Justin ją pocałował.
Najpierw delikatnie dotknął wargami jej ust, a potem niepewnie wsunął do nich język.  Gdy Jenny nie wznosiła sprzeciwu, zaczął ją namiętniej całować. Dłońmi oplutł jej talię, a ona zarzuciła mu ręce na kark i jeszcze bliżej go przyciągnęła. ( Od aut. Chodź bliżej się już chyba nie da xb) W brzuchu czuła fajerwerki, a w głowie multum myśli, których nie mogła pozbierać. Skupiała się tylko na pocałunku.
 Jej i Justina.
Pierwszy raz od trzech lat nazwała go po imieniu.
Justin masował jej plecy, a ona jedną ręką jego tors i szyję, a drugą włożyła w jego włosy.
Powoli ich pocałunek stawał się wolniejszy i łagodniejszy, aż w końcu przestali się całować. Przez chwilę trwali w tej pozycji, ale Jenny długo nie wytrzymała i spuściła wzrok. Odeszła od niego i obruciła się tyłem. Spojrzała w okno, w którym doskonale odbijała się twarz Justina patrzącego w podłogę. Dziewczyna nie długo przyglądała się Bieberowi, ponieważ on po chwili odszedł bez słowa.

Wieczorem blondynka nie mogła zasnąć. Ciągle myślała o Justinie. I z wzajemnością. Oboje myśleli o tym pocałunku i o tym, jak zmienił relacje między nimi.  Wcześniej prawie się do siebie nie odzywali, a teraz mieliby być parą? Może nie są na to gotowi.
Jenny zatsanawiała się nad tym, dlaczego Bieber ją pocałował. Przecierz ona na pewno mu się nie podoba. Może chciał ja tylko uciszyć? Przecierz jest piosenkarzem, a w jego świecie całowanie siostry najlepszego przyjaciela to zapewne norma.
Za to Justin zastanawiał się, czy Jenny przypadkiem nie zmyśliła tego, ze go kocha. Skoro przez te trzy lata tak się zmieniała, to teraz jest wspaniałą aktorką. Może powiedziała to wszystko tylko dla seksu? Chciała się po prostu z nim przespać, aby zaliczyć gwiazdę i tyle.
Gdy Jenny rano wstała i zobaczyła Justina na korytarzu, odwróciła się w drugą stronę i poszła nie mówiąc nic. Justin widział, jak dziewczyna wychodzi z domu i wykożystał molment jej nieobecności. Wszedł do jej pokoju i zaczął go przeszukiwać.
Jeśli Jenny chce tylko się ze mną przespać, to tutaj powinna gdzieś być lista wszystkich facetów, z którymi spała – pomyślał.
Zamiast natrafić na listę Bieber natrafił na jej stary pamiętnik. Wiedział, że nie powinien tego robić, ale otworzył go i zaczął czytać.
„[…] Dziś Jake znów zaprosił do domu Justina. Był taki słodki. Ale oczywiście zajęli się sobą, bo po co komu taka mała siostra jak ja. On nigdy nie zwróci na mnie uwagi…[…]”
Inny wpis brzmiał tak:
„[…] Widzę go prawie codziennie i ciągle o nim myślę. A on nawet na mnie nie spojrzy. Widzi tylko gry komputerowe i piłkę do kosza. Pf…[…]”
A w ostatnim było napisane:
„[…] Staram się go znienawidzieć, ale nie mogę. Nie potrafię. A on nigdy nie zobaczy takiej szarej myszki jaką jestem. Muszę się zmienić. Musze i już. Nie ważne ile poswięcę. Dla niego zrobię wszystko… Dosłownie wszstko…[…]”
Justin był zszokowany tym ostatnim wpisem. To przez niego Jenny stała się taką pustą lalką bez uczuć, tylko z bólem w środku. To wszystko, to jego wina. Nawet nie zaóważył, że Jenny weszła do swojego pokoju.
-Co ty tu do cholery robisz!? – Krzyknęła i zabrała mu swój pamiętnik.
-Jen… To przeze mnie? Przeze mnie sie tak zmieniłaś.  – Powiedział i wstał z łóżka. Blondynka nie patrzyła na niego. Uciekała wzrokiem. – To dlatego, że się we mnie zakochałaś? Dlatego postanowiłaś się zmienić?
-Wcześniej mnie nie widziałeś. – Powiedziała i odwróciła się do niego plecami. – Byłam szarą myszką głubiącą się w tym labiryńcie. A teraz już nie.
-Niepotrzebnie się zmieniałaś.
- A gdybym się nie zmieniła, to pocałowałbyś mnie wczoraj!? – Wrzasnęła i odwróciła sie w jego stronę. – Nie interesowałbyś się mną. Byłam brzydka. Byłam dzieckiem. Gdybym nadal nim była nie rozmawialibyśmy teraz. Nie chciałbyś na mnie patrzeć. – Podeszła blizej i odparła spokojniej – A teraz chociaż patrzysz mi w oczy. Widzisz mnie. Już nie jestem przezroczysta.
Justin podniusł dłoń i kciukiem pogładził policzek Jenny. Dziewczyna spojrzała na jego rękę, ale zaraz znów odwróciła spojrzenie w stronę jego oczu. Oblizała usta i nerwowo prszygryzła warkę, na co brunet się uśmiechnął.
-Byłaś, jesteś i zawsze będziesz śliczna, niezależnie, jak będziesz wygladać.  – Powiedział cicho – Podobasz mi się Jenny. Bardzo.
Patrzyła w jego oczy i nie mogla uwierzyć w to co właśnie usłuszała. Podobała mu się. Uwarzał, że jest śliczna.
Przysunął swoją twarz do jej i złożył na jej ustach delikatny pocałunek, a następnie lekko się od niej odsunął i spojrzał w oczy. Cały czas się uśmiechał. Trzymał ją za dłonie i starał się rozgryźć kolor jej oczu.
-Nie uda ci się. – Powiedziała i się zaśmiała. – Wielu już próbowało.
-Mnie się uda. Muszę jeszcze tylko trochę się przyjrzeć.
Przymróżył oczy i oznajmił:
-Szaro-niebieskie z dodatkiem zieleni i brązu. – Uśmiechnął się i cmokną usta Jenny – A tak na prawdę, to nie mam pojęcia.

***

Wieczorem zaczeło padać. Jenny poszła do łazienki, umyła zęby i przebrała się w brązowe figi i tego samego koloru koszulkę na ramiączkach. Wyszła z łazienki w momencie, w którym walnął piorun. Podskoczyła jak oparzona.  Weszła do swojego łóżka i starała się zasnąć, ale z każdym grzmotem była coraz bardziej przebudzona. Zastanawiała się, co ma zrobić. Wiedziała, że nie uśnie. Od małego bała się burz.
Wstała i założyła swój kremowy szlafroczek do połowy ud. Wyszła z pokoju i cichutko zapukała do pokoju Biebera. Nikt nie odpowiadała, ale mimo to weszła. Justin spał w najlepsze.
Pewnie Morfeusz wsypał moją część pisaku w jego oczy.
Szturchnęła go lekko, aby się obudził i  po pierwszym razie udało jej się. Chłopak przetarł oczy i zaspanym wzrokiem spojrzal na Jenny.
-Przepraszam, ze cię budze, ale jest burza i… - Zaczęła, ale Bieber jej przerwał.
-I się boisz. Nie możesz zasnąć, tak? – Zapytał i zrobił jej miejsce koło siebie-  Wchodź.
Jenny zdjęła szlafrok i położyła się przy Justinie. Położyła głowę na jego klacie, a on jedną ręką ją objął. Tak marzyła o tej chwili. A teraz jej marznia się spełniają. Zamkęła oczy i usłyszała grzmot. Momowolnie podszkoczyła.
Justin się usmiechnął i objął ją mocniej.
- Nic ci nie będzie. Jesteś bezpieczna. – Powiedział i pocałował ją w czoło.

JAKE VERNE

Jake obudził się w świetnym humorze. Może dlatego, że dziewczyna jego marzeń leżała teraz obok niego i się usmiechała. Pocałował Chelsey na powitanie i równiez sie do niej usmiechnął. Cały poprzedni dzień spędził z nią.
Zabrał ją na obiad, potem do kina, a następnie na spacer do parku.
Chelsey bardzo podobał się ten dzień.
Jake spojrzał na zegarek – 6.00 A.M. Przeciągnał się, ubrał bokserki i poszedł zrobić Chelsey śniadanie.
Zszedł do kuchni i wyciągnął potrzebne naczynia. I w tym momencie usłyszał jej wołanie. Prosiła, aby do niej przyszedł. Odłożył wszytsko, co trzymał w rękach i wszedł po schodach. Zobaczył Chelsey leżącą na brzuchu – jeszcze nagą.
-Zrób mi masaż. – Poprosiła, chodź raczej rozkazała.
Jake wolno do niej podszedł i zaczął delikatnie głaskać ją po plecach. Powoli naciskał coraz bardziej i zaczął masować ją ruchami kolistymi.

***

Gdy wrócił do domu była ósma. Zajrzał do pokoju siostry. Był pusty. Zdziwił się, bo Jenny nigdy w wakacje nie wstawała przed dziewiątą. Poszedł do swojego pokoju i rzucił torbę ze swoimi rzeczami na łóżko. Nagle do głowy wpadłą mu pewna myśl.
Nie. Justin by mi tego nie zrobił.
Szybko wyszedł ze swojego pokoju i bez pukania wszedł do pokoju gościnneg, w którym aktualnie mieszkał Bieber.
I zobaczył ją.
Jenny leżała wtulona w Justina. Nie wiedział, czy była w coś ubrana, bo czerwona pościel zakrywała ją aż do brody. Za to Justin na pewno był bez koszulki, więc był pewien, że Jenny też jest naga.
Jake czuł coraz większął zlość.
Jak on mógł!? Jak mógł przespać się z moją siostrą!? I to jeszcze podczas gdy mieszka w moim domu. Podczas, gdy pozwalam mieszkać mu w moim domu.
Jeszcze raz spojrzał na twarz siostry. Była uśmiechnięta. Tak dawno nie widział, żeby się uśmiechała. W prawdzie, to od trzech lat. Od wyjazdu Justina. Gdy o nim pomyślał znów zalała go fala złości. Już miał na niego nawrzeszczeć, gdy usłyszał dzwonek swojego telefonu. Poszedł do swojej sypialni i odebrał.
-Halo. – Powiedział.
-Jake… - Zaczęła druga osoba. Rozpoznał ten głos. Chelsey zaśmiała się i kontynułowała. – Zapomniałeś czegoś z mojego domu. Dobrze, że znalazłam je, zanim moi rodzice przyjechali. – Znów się zaśmiała. – Przyjdź do mnie. – Powiedziała i się rozłączyła.
Jake czym prędzej wyszedł z domu i poszedł do dziewczyny.

JUSTIN BIEBER

Obudził się przy przytulonej do niego Jenny. Na sam jej widok uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w usta, aby się obudziła. Leniwie otowrzyła oczy i uśmiechnęła się szerzej. Spojrzała mu w oczy i zaśmiała się. Justin zrobił pytającą minę, a dziewczyna jeszcze raz sie zaśmiała.
-Co? – zapytał i znów się uśmiechnął.
-Śliczna fryzura. – Powiedziała i spróbowała zatrzymać kolejny napad smiechu.
-Twoja nie gorsza. – Odpowiedział i wpił się w jej usta.
Nachylił się nad nią i patrzył w jej oczy. Ciągle zastanaiwła się, jaki to kolor.
Miłości – powiedział jakiś głos w jego głowie, ale szybko wyrzucił tę myśl z głowy. Nie mógł sie w niej zakochać. To niemożliwe. Ma po prostu być z nią, dopukie dziewczynie się nie znudzi. Wierzył, że jej się podoba, ale nie, że ona go kocha prawdziwą miłością. Nawet po przeczytaniu tych wpisów z pamiętnika. Po prostu jest nim zauroczona, jak ponad połowa jego fanek.
-Co tak patrzysz?- Zapytała wesoło.
Zamiast odpowiedzieć brunet ja pocałował. Delikatnie, ale namiętnie. Z pożądaniem, ale nie za wielkim. Nie miał zamiaru jej wykorzystywać. Chodź, jeśli będzie chciała się z nim przespać, to nie będzie miał nic przeciwko.
-Justin… - Odezwała się, gdy skończyli pocałunek. – A tak właściwie, to… - Uśmiech zszedł z jej twarzy. – Co jest między nami?

_____________________________________________________________________________
TO co? Pomęczę Was trochę, okey?
Zastanawiałam się, czy mają być razem, czy nie... Co Wy uważacie? Ja sama nie wiem.... Proszę o recenzję...

X.O.X.O.

poniedziałek, 16 lipca 2012

ROZDZIAŁ 3


JUSTIN BIEBER

Zastanawiał się, dlaczego jenny tak szybko wyszła? Uraziło ją coś, co powiedział? I ciągle zastanawiał się, dlaczego zacząła się zmieniać... Dlaczego zaczeła bluźnić? Pić? Palkić? WIedział, ze to idzie ze soba w parze. I mimo, że nie był z tego zadowolony uważał, że teraz Jenny jest bardzo seksowna. NNie był z siebie zadowolony. Powinna mu się podobać, naturalna, a nie w takim makijażu i z przefarbowa nymi włosami. Ale nic na to nie poradzi, że chętnie znalazłby się na miejscu Nicka - z nią w  łóżku. Wyobraził sobie, jak może wyglądać nago.
Szczupła, z lekko wystającymi biodrami, z kształtnymi, idealnymi piersiami. Długie, szczupłe nogi...
Nie.
Nie mógł o niej w ten sposób myśleć.
To Jenny. Ta słodka mała Jenny, która jest od niego młodsza o trzy lata i jest siostrą jego najlepszego przyjaciela. Choć może teraz raczej kumpla.
Musiał zająć mysli czym innym. Postanowił iśc do Chrisa - jednego z jego dawnych przyjaciół. Żałował, że nie utrzymywał z nimi znajomości. Sława zawróciła mu w głowie. Wyszedł z domu i skręcił w lewo. Przeszedł dwie przecznicę, potem w prawo i był przed domem CHrisa. I Caitlin.
Ah, Caitlin.
Tak dawno jej nie widział. CIekawe, czy gdyby z nią wtedy nie zerwał, to nadal byliby razem?
Zapukał do drzwi i już po chwili otworzy je Chris.
-Tak? - Odezwał się seznamiętnym tonem.
-Chris, ja chciałem przeprosić.
-Sławny pan gwiazda przychodzi prosić o przebaczenia? CO się takiego stało? - Zapytał sarkastycznym tonem.
-Chris...
-Daruj sobie Justin. - Spóbował zamknąć drzwi, ale Justin postawił przed nimi nogę.
-A Caitlin jest?
-Spadaj, od mojej siostry. - Warknął, ale Cait słysząc siostry podbiegła do brata i wyjrzała mu przez ramię.
-O, Justin... - Wyminęła brata i stanęła przed Biebsem. - Chris zamknij drzwi.
-Cait, ja nie wiem, czy to najlepszy pomysł, żebyś z nim rozmawiała. Przecierz jesteś...
-Zamknij drzwi. - Chłopak westchnął, ale posłuchał siostry.
Just przyjrzał się dziewczynie. Prrawie nic się nie zmieniła, tylko wydoroślała. Miałą te same brązowe włosy, niebieskie oczy, blade usta... Taka naturalna.
-Nadal tak cię słycha?
-Nadal jest ode mnie młodszy. - Odpowiedziała spokojnym tonem. - Nie sądziłąm, że znów cię zobaczę.
-Sądzę, że nikt się nie spodziewał.
-Tak...
-Stęskniłem się za tobą. - Wyznał brunet, a dziewczyna się zmieszała.
-Justin ja...
-Cśśś... Chodź się przejść.
-Może to jednak nie był najlepszy pomysł, żebym z tobą rozmawiała.
-Dlaczego? - Spytał zdziwiony.
-Jus, ja mam chłopaka i... Jestem w ciąży.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Dopiero teraz spojrzał na jej brzuch, który był lekko większy niż powinien.
-No tak... To może Chris miał rację. Lepiej wracaj do środka.
Odwrócił się szybko i odszedł nie czekając na reakcję brunetki. Nie takiej odpowiedzi oczekiwał. Miał pójść do Caitlin, przeprosić ją, a ona miała sie w niego wtylić, jakby nigdy nie wyjerzdrzał.
-Justin! - Usłyszał za sobą krzyk i  momentalnie się odwrócił. - Zartowałam. - Krzyknęła Cait, ale Bieber ją zignorował.
Nie lubił, jak ksoś sobie z niego żartował.
Szedł dalej przed siebie, aż zobaczył piękną blondynkę. Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Odwzajemnił usmiech. Dziewczyna spóściła wzrok i zarumieniła się. Brunet lubił onieśmielać dziewczyny. Patrzy na nią i przyłapał ją na zerkaniu na niego. Wolnym krokiem podszedł do dziewczyny.
-Justin. - Przedstwaił się.
-Allie.
Spojrzał w jej oczy koloru głębokiego brązu, a potem zmieżył ją od stóp do głowy.
Ładna, pomyślał i uśmiechnął się seksownie, a dziewczyna jeszcze raz spóściął wzrok. Podobało mu się to.
Zupełne przeciwieństwo Jenny.
Skarcił się za tą myśl. Dlaczegoi ciągle o niej myślał?
-RObisz coś dzisiaj? - Spytał w końcu.
Dziewczynę oblał większy rumieniec na twarzy.
-Właściwie, to nie... - Odpowiedziała wolno.
Objął ją ramieniem i ruszył wolnym krokiem. Dziewczyna przez chwilę nie wiedziała, co się dzieje, dlaczego on ją obejmuje, ale wyraziła zgodę na spędzenie z nim popołudnia mówiąc, że jest dziś wolna.
Zaczęli iść w stronę parku.

JENNY VERNE

Jen wyszła z domu ubrana w skórzane szorty, czarną bluzkę, rajstopy z siatki i skórzane szpilki do kostek - różowe. Na ramiona zarzuciła skórzaną kurtkę. Mimo, że było lato, to jej nie było gorąco.
Twarz pomalowała tak samo, tylko usta bezbarwną szminką.
Wyszła w pospiechu mając ochotę ochłonąc.
Zastanawiała się, dlaczego tak reaguje? Przecierz uważałą chłopaków za zabawiki, nic nie znaczące zabawki. Spędzałą z niimi jedną noc i ich zostawiała, chyba, że któryś bardziej jej się podobał, to spałą z nim kilka razy. Ale nigdy nie złościłą się na kogoś z kim nie spędziła ani jednej nocy. Nie złościła się na żadną zabawkę.
Ale on nie jest zabawką. Szła szybkim krokiem w stronę parku, próbując siię uspokoić.
Na marne.
Bo zobaczyła Justina obejmującego jakąś blondynkę!
I to ja powinnam być tą pieprzoną blondyunką. Na szczęście zobaczyłą w oddali rudowłosego chłopaka z klubu.
Czasem można wejść drugi raz do tej samej rzeki. - Powiedziałą do siebie pod nosem i podeszła do niego.
-Nick! - Zawołała, a on się obrucił i uśmiechnął na jej widok. Widziałą, że gdy Justin usłyszał jej głos od razu odwrócił się w jej stronę.
-Co tutaj robisz Jenn? - Zapytał Nick.
Blondynka podeszła do niego bliżej i zaczęła go całować, a miedzy pocałunkami mówiła:
-Mam ochotę... się upić... i ... zaszaleć.

Następnego ranka wróciła do domu kompletnie pijana. Otworzyła drzwi i zobaczyła Jake'a i ... Justina. Ale nie przejmowała się tym. Nie przejmowała się też, że pod swoją odpiętą kurtką miała tylko różowy stanik (w koloże fuksjii), skórzane szorty, podarte rajstopy i jedną różową szpilkę.
Gdy ją zobaczyli od razu zaczęli pytać, gdzie była.
-U Nicka. - odpowiedziałą spokojnie, a za chwilę się zaśmiała - Zrobiliśmy sobie prywatną imprezkę. - Zachichotała i zdjęła buta.
-Boże, Jenny... Miałaś się z nim nie spotykać. - Powiedział Jake - Dlaczego to zrobiłaś?
-Zamknij sie cipo. - Zaczęła iść, ale potknęła się o własne nogi. Na szczęście Justin ją złąpał. - Ummm... Mój wybawiciel. - ZNów się zaśmiała. - Chdź na górę. Zabawimy się. - Mówiłą zmysłowym tonem.
-Jenny, ty jesteś kompletnie pijana. - Powiedział Bieber.
-Nie pierwszy raz. No chodź. - Namawiała. - A jak się znowu wywalę i coś spobie zrobię? - Znów się zaśmiała.
Justin spojrzał na Jake'a i wziął Jen na rece.
-Zaniose ją tylko do pokoju. Powinna się przespać.
Jake kiwnął głową.
-Yhymm... Ale z tobą. - Powiedziałą i przytuliła się do Biebsa.
Chłopak zaniusł ją do jej pokoju i położył na łóżku.
-Na reszcie sami. - Powiedziała i odrazu wstała. - Zamknij drzwi. - Poprosiła, ale chłopak się nie ruszał. - Zamknij je. - Teraz już rozkazała, ale gdy się nie ruszał sama podeszła i domknęła je.
Podeszłą do Justina i dotknęła jego policzka. Zachichotała. Zbliżyła się do niego jeszcze i zaczęła całować po szyi.
-Jenny, odsuń się. - Odepchnął ją lekko od siebie.
-Dlaczego? - próbowała się do niego zbliżyć.
-Najpierw się rozbierz. - powiedział, a on się uśmiechnęła. - DO bielizny. - DOdał, gdy zaczynała odpinas stanik.
Zaczęła odpinać szorty, wolnymi ruchami je zdejmowac, tak jak z rajstopami. Gdy była już gotowa podeszła do Biebera.
-A ty się nie rozbierasz? - Zapytała i zaśmiałą się.
-Połuż się.
-Jesli położysz się ze mną. - Powiedziała i pociągnęła go ze sobą na łóżko. CHłopak westchnął.
Zaczęła wkładać ręce pod jego białą koszulkę, ale one jej nie pozwalał.
-Jenny przestań.
-Dlaczego? - Zapytała znów. - Nie chcesz uprawiać ze mną seksu? Każdy chce.
Justin wiedział, że zaprzeczając nie nakłoni jej do niczego więc powiedział.
-Ależ oczywiście, że chcę. - Dziewczyna się uśmiechnęła. - Ale najpierw pośpij. Musisz być wypoczęta. Przyda ci się dużo energii. - Powiedział i zaczął wstawać.
-Ale zostań ze mną. Inaczej nie usnę.
Znów westchnął i położył się obok dziewczyny. Objał ją ramieniem, tak jak chciała i modlił się, aby Jake tu nie wszedł. Niestety Bóg raczej go nie posłuchał. Jake wszedł i zmierzył Biebera podejrzliwym spojrzeniem.
-Co wy tu robicie?
Jenn się obudziła.
-Justin każe mi spać, bo mówi, że inaczej mnie nie przeleci. - powiedziała ledwo przytomna Jen i zaśmiała się.

Gdy tylko jenny usnęła Justin wytłumaczył Jake'owi o co chodziło, a ten nie ukrywał, że ulżyło mu. Wiedział, że Justin inaczej by sobie z nią nie poradził.

Gdy Jenny się obudziła bolała ją głowa. Usiadła na łóżku z muślą, aby pójść do kuchni po szklanke wody, ale w tym momencie do pokoju wszedł Bieberk, który podał jej ową szklankę. Upiła łyka.
-Boże, jak ja się tu znalazłam?
Spojrzała na Justina każąc mu wszystko wyjaśnić.
-Rano wróciłaś do domu na wpół rozebrana, wyzwałaś brata od cipy, zaniosłem cię na górę, bo co chwile się wywalałaś, chciałaś sie ze mną przespać i w końcu usnełaś.
Dopiła wodę i odstawiła szklankę, aby nie widział jak ręka jej się trzęsła. Nawet po pijaku miała do niego słabość. Położyłą się na łóżku.
-A jak mnie nakłoniłeś, abym usnęła? Bo wiesz... Jak się na coś uprę, to ciężko ze mną jest.
Chłopak uśmmiechnął się i nachylił nad Jenn. patrzył na Nią usmiechając sie seksownie, aż dziewczynie serce zaczęło szybciej bić.
-Powiedziałem, że musisz być wypoczęta, bo będzie cię to dużo energii kosztowac. - Dziewczyna prychnęła, a chłopak odszedł kilka kroków od łóżka. - Cóż... Dałaś się przekonać. - powiedziai wyszedł.
Nienawidziła się ze to, że tak na niego reagowała. Miałą go nie nawidzić, nie siebie! Nie dawała sobie rady.
gdy się ubrała, postanowiła, że zadzwoni do swojej przyjaciółki – Kate.  Ustaliły, że Kate przyjdzie do niej i pomoże jej przez to przebrnąć. Po dwudziestu minutach była. Usiadły w salonie i zaczęły rozmowę.
-Co jest? Całą się trzęsiesz.

JUSTIN BIEBER

Schodził po schodach do kuchni, gdy usłyszał rozmowę dziewczyn. Postanowił się jej przysłuchać.
-Co jest? Całą się trzęsiesz. – Odezwała się koleżanka Jenny.
-Kate… Ja ciągle go kocham. Myślałam, że go nienawidzę, ale znów pojawił się w moim życiu i… Ciągle myślę tylko o nim. Zerwałam z Chuckiem, bo nie chciałam go już dłużej okłamywać. Co ja gadam. Sama siebie ciągle okłamuje…
Justin przyglądał się tej rozmowie z ciekawością. Uchulił lekko drzwi, aby widzieć dziewczyny, ale tak, aby one go nie widziały. Twarz Jenny była pełna smutku, lecz dziewczna nie płakała.  Najchętniej podszedłby do niej, przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Ale wiedział, że nie może tego zrobić. Jenny jest w kimś po uszy zakochana i nie wie co zrobić, a on tylko pogorszyłby sytuację.
-A próbowałaś z nim porozmawiać?- Zapytała Kate.
-Nie. Ale on widzi we mnie tylko siostrę Jake’a. Patrzy na mnie jak na dziecko. Jest ode mnie starszy o trzy lata. Myślisz, że chciałby mieć taką dziewczynę? Dla niego jestem dzieckiem i nic na to nie poradzę. Nic nie poradzę na to, że nie urodziłam się wcześniej. Że on urodził się w Kanadzie. Teraz, gdy znów tutaj jest...I patrzy na mnie, a nie dochodzi… Yh... Mam ochotę się zabić.
-Co takiego?! – Wrzasnął Justin, który zdążył wejść do pokoju. – Chcesz się zabić?
Jenny zrobiła wielkie oczy i otworzyła usta, ale nic nie powiedziała.

_________________________________________________________________________________
Dzisiaj chyba troszkę krótszy... No nic. Jutro dodam kolejny. Dziękuję @sue_belieber za polecenie mojego bloga. Cieszę się, że Ci się podoba. =* 
A Wam wszystkim jak podoba się opowiadanie? Jak powinna zareagować Jen? Co powinna powiedzieć ona, lub Justin? Jak powinno się to dalej potoczyć? Jeśli macie pomysły piszcie w komentarzach. 

I zapraszam na bloga Sue : http://prostyplan.blogspot.com Jest swietny! Historia Justina i Kim strasznie mnie wciągnęła i nie mogę doczekać się następnego rozdziału! 

Jesli chcecie, abym poleciła Wasze blogi napiszcie w komentarzach. 

X.O.X.O.